W walce o dramat poetycki
Sam fakt, że na scenie Teatru Dramatycznego można było wystawić współczesny dramat poetycki wielkiego poety angielskiego (z pochodzenia Amerykanina) T. S. Eliota (ur. w r. 1888) - świadczy chlubnie o naszej kulturze teatralnej i ambicjach Teatru Dramatycznego w szczególności.
W istocie bowiem dramat ten, mimo że nie tak przystępny, nie obfitujący w wyraźne pouczenia społeczne, jest niewątpliwie wielkim choć trudnym względnie dziełem sztuki. Na tle pierwszych lat naszych doświadczeń teatralnych ten dramat z życia salonowego "wyższych sfer towarzyskich" (napisany w r. 1939) mógłby się zdawać jakąś anomalią społeczną. Bo rzeczywiście - poeta przedstawia tu ludzi przeważnie mało, lub nic nie robiących, chorych raczej na jakieś urojenia czy modne w swoim czasie spleeny. I nawet nie erotyzm, wiążący wszystkie warstwy i środowiska jest osią tej wątłej,wizyjnej i fantasmagoryjnej akcji "Zjazdu rodzinnego" w domu czy dworze lady Amy, wdowy po dawno zmarłym lordzie Monchensey. Jest to sfera ziemiańska. Lady Amy jest matką trzech synów, z których najstarszy - Harry - jest Orestesem niejako, tej podźwiękującej echami "Orestei" Ajschylosa,kunsztownej, pięknej i zaświatowej sztuki.
Harry powraca do domu na zjazd rodzinny z okazji urodzin matki, po ośmioletniej podróży dookoła świata, odbytej w towarzystwie żony, którą wiatr czy mąż... strącił z pokładu w fale Atlantyku. Akcja jest osnuta wokół upiornych przeżyć Harrego, których daleką analogią jest pogoń Erynii za Orestesem czy jak w tym wypadku - raczej pościg Harry'ego za nimi...
W tej poetyckiej paraboli o próżniaczym życiu ziemiaństwa, współczesnych nudnych ciotek, wujków i kuzynek, tragicznego osamotnienia matki, jest tyle poetyckiej prawdy i przyczajonego piękna w rytmie tego "salonowego" dialogu a przede wszystkim - spiętrzonych i skłębionych, często pozornie bezsensownych, lecz pełnych drapieżnej sugestii poetyckiej - przeżyciach Harry'ego, Marii, córki nieżyjącej kuzynki lady Monchensey i najmłodszej z sióstr lady Amy - Agaty - że słucha się kunsztownych zygzaków poetyckich tej sztuki o podłożu nawet z lekka kryminalnym, w zapatrzeniu i zasłuchaniu jak uwodnego głosu z krainy czarów. Jest to lekka satyra na świat ziemiański - nikogo tu nie trapi troska o pieniądz, o byt materialny. Widz, oderwany od życia, wtapia sią w tej sztuce w ten zespół dziwaków i pomyleńców, mogąc przywtórzyć słowom chóru, który na podobieństwo antycznych wersetów Ajschylosa, Sofoklesa - skanduje rytmicznie:
"A jednak na wezwanie Amy
jesteśmy wszyscy tu, by grać
nieznane sobie role w dziwacznej
farsie, śmiesznej
jak pantomima z dręczącego snu".
Zresztą gdzie jak gdzie, ale w Polsce dramat poetycki Eliota czy Fry'a ma urobiony poniekąd grunt, przygotowany przez Wyspiańskiego, którego "Wesele" spaja aktualności polityczno-filozoficzne z dramatem obyczajowym w jakąś symboliczną fartasmagorię poetycką, podźwiękującą również (zwłaszcza w innych dramatach) echami antyku. Nie dziwią więc nas, ani nie zaskakują te zadzierzgnięcia, lecz nowatorstwo Eliota w stosunku do polskiego dramatu poetyckiego wyraża się w intensywności jego nowego słownictwa, swoistej, powiązanej z powszedniością życia nowoczesnego, obrazowości, w całym bogactwie jego realnych szczegółów i konkretnostek - mieszczących się tu w białym wierszu rytmicznego trzynastozgłoskowca i pogruchotanej, lecz wyczuwalnej rytmice partii chóralnych. Jest to skojarzenie dziwne, odkrywcze, zaskakujące i nowe, które uderza tym "wyinnieniem" poetyckim codzienności. Ilustruje to tezę programowa Eliota z jego szkicu "Poezja i dramat", w którym giosi:
"Zadaniem naszym jest wprowadzić poezję do świata, w którym publiczność żyje i do którego powraca po wyjściu z teatru, nie zaś przenosić publiczność do jakiegoś wyimaginowanego świata, całkowicie innego niż ten. w którym sama żyje - do jakiegoś nierealnego świata, w którym toleruje się poezję".
Ta forma poetycka, w którą oprawia się świat codzienny - w ujęciu Eliota - "rozjaśnia go i przekształca", nadając mu walor trwałego piękna.
Tę więc metodę poetyckiego przekształcania rzeczywistości można oczywiście stosować do każdego wycinka życia, nie ograniczonego przecież do salonów, czego przykładem są liczni następcy i kontynuatorzy Eliota w Anglii jak Fry, Auden i inni. Czy uproszczenie widowiskowa sztuki, w stosunku do tekstu Eliota, przez Bohdana Porębę wyszło sztuce na dobre, można się zastanawiać. Trudno jednak wymagać, od odpornego na wykwint słowa poetyckiego widza zasmakowania w tych retardacjach w stosunku do akcji, które ongi stanowiły o uroku poezji epicznej. Rzecz zrozumiała,że reżyser możliwie przystosował sztukę do wrażliwości współczesnego odbiorcy.
Rola Harry'ego znalazła pełny i doskonały wyraz w kreacji Adama Hanuszkiewicza, który nadał jej cały nerwowy niepokój wizyjnego opętania bohatera, zapatrzonego w otchłań zatracenia. Plastyka twarzy, ruchów, postaci wtóruje tonacji głosu sugestią, jedynego w swoim rodzaju, artystycznego obrazu. Hanuszkiewicz pewnymi krokami zbliża się do szczebla, który mu zabezpiecza trwałą pozycję wśród wybitnych reprezentantów sceny polskiej. Zofia Rysiówna, jako ciotka Agata, zagubiona we wspomnieniach o swej okrutnej drodze uwodzicielki męża Amy i ratowniczki mającego się urodzić syna panuje w pełni nad skomplikowanymi załomami roli. Danuta Kwiatkowska, jako despotka domowego ogniska - lady Amy połyskuje zewnętrzną powłoką tafli lodu, pod którą pulsuje głębokie życie wewnętrzne wciąż żywej troski i niezabliźnionej rany. Prostym słowom służącego i szofera - Gustaw Lutkiewicz zdołał nadać dynamiczną wieloznaczność i przyczajoną grozę niebezpiecznego przeniknięcia. Pozostałe role tworzą właściwe i wyraziste tło tego środowiska.
Wgłębione wnętrze sali bibliotecznej, w ujęciu dekoracyjnym Ewy Starowieyskiej - spękaniem ścian i bielą, walczącą nieudolnie z nalotem czasu - nadaje akcji wizyjne tło i aurę. Przekład poetycki Olgierda Wojtasiewicza łączy zalety filologicznej interpretacji tekstu z poetyckim walorem słowa i przybliżoną sugestią rytmiki oryginału.
Całość przedstawienia na wysokim poziomie realizacji scenicznej, odpowiadającej zwyczajowym ambicjom Teatru Dramatycznego.